Moja dość (naciągana?) teoria na temat słabego polskiego indeksu giełdowego rozchodzi się o podatek bankowy który ma być wprowadzony w 2011r a został zapowiedziany ok września 2010r. Banki jak to banki, dlatego że nic nie produkują dlatego aby ich akcje zechciały rosnąć muszą mieć zyski i aktywa - aktywa generują dochody. I właśnie rząd jakoś we wrześniu poinformował że ma zamiar opodatkować bankowe aktywa. Jeżeli bank będzie musiał od aktywów zapłacić podatek proste jest że zyski banków zmaleją a w rezultacie będą musiały potanieć ich akcje i nie ma znaczenia data wprowadzenia tego podatku - wystarczy wyznać na forum publicznym o takim pomyśle.
Na polskich portalach np bankier.pl , w aktualnych informacjach z lutego, można przeczytać m.in "Na obecnym etapie prac nad problematyką opodatkowania sektora bankowego nie jest możliwe wskazanie dokładnej stawki opodatkowania, ani też precyzyjne określenie jego podstawy" Czyli jednym słowem pisząc, inwestorze kupuj akcje ale my rządzący jeszcze nie wiemy ile zabierzemy ci z dochodów ani z jakich dochodów.
Co jednak mają banki do słabości polskiej giełdy? Ano to że banki mają tak ogromny udział w polskim indeksie że w głównej mierze od nich zależy czy WIG ma rosnąć czy spadać, same spółki mWig80 i sWig40 nie dadzą rady udźwignąć spadającego indeksu WIG gdy banki zaczną lecieć w dół.
Teraz bardziej obrazowy przykład - twój sąsiad ma samochód nagle rząd wpada na pomysł aby każdy posiadacz samochodu płacił 50% podatku od wartości samochodu - nie trzeba tu Einsteina aby zauważyć że majątek sąsiada z samochodem zmalał. Sąsiad może się pozbyć samochodu aby nie płacić tego podatku jednak banki już nie bardzo mogą się pozbyć aktywów, ograniczyło by to jeszcze bardziej ich zyski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz