Często na forach internetowych i w wielu książkach ukazują się informację że nawet jak ma się dobry system i dobre zarządzanie kapitałem to bez dobrej psychologii człowiek prędzej czy później straci kapitał. Niektórzy nawet twierdzą (np książka Van Tharp - giełda, wolność, pieniądze) że w inwestowaniu największe znaczenie mają trzy czynniki które rozkładają się tak: system 10%, wielkość pozycji 30%, psychologia 60%. Zgodnie z zasadą: "jak jedna osoba mówi ci że jesteś pijany można uznać że się myli, ale jak kilka osób ci to mówi tzn że musi coś w tym być".
Co to jest zatem ta psychologia? Spotkałem się z opinią że można to określenie porównać do kontroli wewnętrznej czyli tak jak by stosowanie się do swojego systemu i zasad. Jeżeli mamy grać za 3% kapitału to jak zagramy za 40% kapitału (tak jak ja to robiłem ostatnio grając 1 lotem) to gramy niezgodnie z zarządzaniem kapitałem ale to że podjęliśmy taką decyzję oznacza że mamy słabą psychologię. W komentarzu do poprzedniego postu Eudaimonic stwierdził że granie z byt dużym lotem to brak cierpliwości z mojej strony, uważam że ma rację - do tego postępowania także można przypisać słabą psychologię gry ponieważ przestałem się trzymać moich zasad inwestycyjnych.
Nie jedna osoba pewnie przyłapała się na tym że zaczyna spokojnie otwierać pozycję pojawiła się strata pojawiają się kolejne pozycje mimo braku sygnału a gdy strata wynosi już połowę kapitału lub więcej zaczynamy się zastanawiać "co my w ogóle robimy" kończąc inwestycje będąc złym na samego siebie. To także podchodzi pod słabą psychologię inwestowania.
Jedni inwestorzy sobie radzą z tym problemem szybciej a inni wolniej, jestem ciekawy jak by przebiegała sesja u profesjonalnego psychologa na kozetce. Wchodzisz, siadasz i mówisz że otwierasz zbyt duże pozycje, że masz dobry system ale siada ci psychika podczas inwestycji - ten psycholog stara się wytłumaczyć jakie zasady danym delikwentem kierują że postępuję tak a nie inaczej. Aż kiedyś może udam się do takiego speca w ramach eksperymentu i bym zobaczył co z tego mogło by wyniknąć.
Każdy ma oczywiście swoją strategię i taktykę, są skalperzy, są lewarowcy, są długoterminowcy, każdy orze jak może, ale kiedyś jeden trader powiedział mi, że trading wcale nie jest łatwy, prosty i przyjemny, często gdy nie wykształcimy pewnego rodzaju myślenia, pozostaje ciężka praca i żmudne doklejanie transakcji do transakcji
OdpowiedzUsuńZgadzam się, i to bardzo. Moje pierwsze podejście do giełdy skończyło się kilka lat temu na akcjach FONu... Wystarczy looknąć na wykres, żeby wiedzieć jak się skończyło. Wszystko przez słaby 'łeb' i niecierpliwość.
OdpowiedzUsuńKupiłem dzisiaj Psychologię Ekonomiczną /nagroda za listopad/ Tyszki i dopóki tego nie zgłębię(i kilku innych pozycji) na giełdę nie wracam.
Każdy początkujący inwestor jest niecierpliwy. I chyba właśnie najbardziej pożądanymi cechami dobrego inwestora są cierpliwość i pokora - tak też podpowiadają mi moje dotychczasowe obserwacje...
@Eudeaimonic - i właśnie oto chodzi, teoretyk może nam mówić że aby wbić gwóźdź należy unieść młotek o masie 1kg zamachnąć się pod kątem 45 stopni i uderzyć z siłą przyśpieszoną F równą ileś tam Newtonów na dodatek cała ta procedura jest inna w przypadku innych młotków. Ale jak weźmiesz realny młotek i w praktyce przywalisz w gwóźdź to za już drugim razem będziesz znał ten sposób (rodzaj) myślenia który doprowadza do celu. Na tej samej zasadzie nie da się wytłumaczyć jazdy samochodem - trzeba usiąść i jechać aby poznać "rodzaj myślenia" - odruchy, reakcje na akcje itd.
OdpowiedzUsuń@Marcin - jak przeczytasz książkę i będzie twoim zdaniem godna polecenia to może będziesz mógł napisać recenzję tej książki - ja chętnie umieszczę ją na swojej stronie w linkiem do twojego bloga ;)